Forum Forum fanów zespołu Zakopower Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

wygrzebane z netu :)

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum fanów zespołu Zakopower Strona Główna -> Zakopower w mediach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rainwoman



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Będzin (Zagłębie)

PostWysłany: Pią 10:59, 26 Cze 2009    Temat postu: wygrzebane z netu :)

Nie wiem Kochani czy ten wywiad już był, ale trafiłam na niego dzisiaj zupełnie przypadkowo i chcę się podzielić, bo zrobił na mnie naprawdę super wrażenie. Miłej lektury
[link widoczny dla zalogowanych]

Jeśli będą jakieś problemy z linkiem to na wszelki wypadek wstawiam treść wywiadu Smile

Jest jak halny wiatr
JUŻ NIE MAŁY SOBEK, ALE DOJRZAŁY ARTYSTA Góralskie nuty przetwarza w klubową muzykę z elementami folku, rocka i jazzu.


KULTURA

19.10.2007

ZBLIŻENIA

Kto choć raz widział na scenie Sebastiana Karpiela-Bułeckę, lidera zespołu Zakopower, wie, że to nie tylko świetny artysta, ale i człowiek wielkich namiętności. Przyznaje się, że granie wprawia go w trans.

Wytwórnia płytowa Kayax. Dużo szkła, nowoczesne meble, przestrzennie. Sebastian spóźnia się, taka jego natura. – Ot, niebieski ptak – tłumaczy Sylwia Słowatycka, menedżer grupy Zakopower. – Dokucza mi tym spóźnialstwem, ale zawsze mu wybaczam.

Po chwili w progu staje 90 kilo czystego dynamitu. Fala energii przetacza się przez pokój, a zasłony powiewają pod sufitem. Może to przeciąg wywołany otwarciem przez Sebastiana drzwi, a może...

– Zawsze był jak halny wiatr – wyjaśni potem przez telefon siostra gwiazdora Anna Urbaniak. – Gwałtowny, porywczy i ciepły. Taki wiatr, który powoduje, że wszystko wokół staje się inne, niż było.

Tę charyzmę odczuwa także Anna Podlewska, office manager Kayaksu: – Nie można go nie polubić. Wprowadza w atmosferę coś takiego, że prędzej czy później ulegnie mu każdy – śmieje się. Wszyscy się uśmiechają, gdy mówią o Bułecce.

Trzydniowy zarost, blisko 190 cm wzrostu, rozmiar stopy 44. Włosy brązowe, ciut rozczochrane, a oczy... Sam mówi, że błotniste. Jeździ terenowym nissanem, nosi podarte dżinsy i uwielbia książki Kapuścińskiego. Ten wykształcony na Politechnice Krakowskiej architekt słynie z męskiej urody i scenicznego temperamentu, a najlepsi skrzypkowie świata, podhalańscy górale, uważają go za wybitnego muzyka. Na dokładkę spełnił wszystkie swoje marzenia. – Jak czuje się człowiek, który ma wszystko?

– Ja mam wszystko?! – Sebastian Karpiel-Bułecka z rozmachem odchyla się na krześle. – Ja? To może tak wygląda z zewnątrz, a przecież ja mam głównie kłopoty! Mogę się tylko pocieszać, że każdy je ma.

Całe życie musiał ze sobą walczyć, bo jest nieśmiały i wszystko bierze do siebie. Bolesny supeł w żołądku to codzienność. – Ciągle mi coś dokucza, denerwuje, niepokoi, paraliżuje, mam nerwy w strzępach, ale z tym walczę – opowiada szczerze. – Jestem totalnie spięty. Jeżeli sprawiam wrażenie człowieka zrównoważonego, to super, że mi się to udaje – śmieje się.

Najlepiej mu, kiedy gra i śpiewa, a do całej reszty, jak sam żartuje, podchodzi z rezerwą. Do wywiadów także, ale po godzinie rozmowy początkowa rezerwa zaczyna trochę pękać. Kiedy mówi o muzykowaniu, jego źrenice robią się wielkie.

Zapytany o dzieciństwo, ożywia się: – Ach, żeby tak wróciło! – kręci głową i rozkłada długie ręce, obejmując metr sześcienny powietrza.

– Nie znam nic wspanialszego niż zabawa w chowanego w lasach otaczających Kościelisko. Tam, w naszej rodzinnej wsi, nikt nigdy nie próbował kontrolować dziecinnych zabaw. To był raj. Wychodziliśmy rano, wracaliśmy wieczorem – zapala się.

– Dziadek podzielił ziemię między swoje dzieci i wszyscy byliśmy w Kościelisku jedną rodziną. Najgorsze, co mogło się stać, to wywrotka w błoto... Kiedyś znaleźliśmy z kuzynem porzucone przez kogoś puszki z olejnymi farbami. Jak dwaj idioci zaczęliśmy się tym obrzucać, a wieczorem wróciliśmy do domów umazani od stóp do głów. Niczym nie dawało się tego zmyć. Mama mnie sprała, tak że przez tydzień nie mogłem siedzieć.

I przez tydzień mnie domywała, chodziłem plamisty jak ocelot.

– Rozpuszczalnikiem? – pytam. Sebastian spieszy z wyjaśnieniem: – Ach, pewnie, że rozpuszczalnikiem, ale to nie takie proste, bo szorowanie nim jest bolesne. Trzeba powoli. Dopiero stopniowo, stopniowo zaczynałem z powrotem przypominać człowieka.

Dyskutujemy o kwestii bicia dzieci. – Zdarzało się, że dostawałem lanie od mamy, ale wtedy w mojej obronie stawała babcia. To była cudowna kobieta, zawsze była po mojej stronie. W szkole też obrywałem od nauczycieli – opowiada Sebastian z zamyśleniem. – Widocznie były powody.

Różnie się teraz mówi o tej metodzie wychowawczej. Moje baty wyszły mi na dobre. Chyba na tym skorzystałem i do nikogo nie mam pretensji.

Patrząc na to, kim jest dziś, można uwierzyć w dobroczynny wpływ bicia. Tyle tylko, że w innej części rozmowy, dużo później i w innym kontekście, Sebastian przyznaje, że nigdy nikogo nie uderzył i nigdy nie uderzy, nawet w ciężkim ataku furii. – Będę klął tak, że zapamiętają mnie na zawsze, ale nigdy nie podniosę ręki – informuje, wkurzony na samą myśl o wkurzeniu. Potwierdza to jego kolega z zespołu Wojtek Topa, o dziewięć lat starszy drugi skrzypek: – Nasz prymista jest gwałtowny, ale kiedy się wścieknie, bije tylko siebie. Klnie i tak mocno uderza pięściami w udo, że ma tam potem sińce.

A wścieka się na całego tylko wtedy, gdy jest niewyspany. Sebastian zwykł sypiać wyłącznie na brzuchu. – Wygląda jak rozgwiazda, kiedy tak leży z rozrzuconymi na wszystkie strony kończynami – śmieje się Wojtek. – W trasie koncertowej mało się śpi i trzeba dosypiać w podróży. A w naszym busie trudno spać w pozycji rozgwiazdy, więc Sobek w trasach bywa wściekły jak osa.

Wkrótce, w związku z wydaniem nowej płyty, rozpocznie się cykl promocyjnych koncertów. Koledzy rozmyślają nad kupnem obszernej przyczepy, w której charyzmatyczny lider mógłby wyspać się do syta. Na tym nowym krążku Sebastian dmie w niezmiernie długie słowackie fujary, których nie może się nachwalić: – Są niesamowite. To najgłębszy, najbardziej mistyczny dźwięk, jaki słyszałem. Upaja mnie tak, jak nic dotąd, można robić takie wspaniałe przedęcia! – ekscytuje się, ale po chwili z rozpaczą dochodzi do wniosku, że dźwięk tych instrumentów jest nie do opisania.

– Zapraszam na koncerty, to po prostu trzeba usłyszeć.

Na koncerty grupy Zakopower warto pójść nie tylko po to, żeby usłyszeć te wspaniałe przedęcia. Wszyscy faceci z zespołu mają bzika na punkcie estradowego muzykowania. Zresztą, zawsze warto zobaczyć ludzi, którzy grają ze sobą od 16 lat. Jak się zebrali (Sebastianowi szedł 16. rok), tak już pozostało. Przez kolejne progi sławy, aż do teraz.

Sebastian uważa się za „skazańca”. Muzycznego i architektonicznego: – Ja nie wybierałem swoich zawodów – mówi i robi się zupełnie poważny. – Byłem skazany na grę i architekturę, bo tym zajmowali się wszyscy w mojej rodzinie. Pierwsze lekcje skrzypiec odebrałem jako 8-latek od sąsiada, pana Romana Sieczki. A architektura? Dziadek był cieślą, budował domy góralskie, ojciec też się w to bawił. Poszedłem tą samą drogą i nie żałuję tego. Po prostu – góralska tradycja.

Choć kochał muzykę, jak większość małolatów próbował się buntować. Kiedy miał 11 lat, zafascynowały go medale sławnego wuja, Józefa Gąsienicy-Sobczaka, wicemistrza świata w biatlonie. Więc Sebastian był biatlonistą przez miesiąc.

– Nie starczało mi cierpliwości, wytrzymałości, konsekwencji – wylicza na palcach. Potem, w tajemnicy przed nadopiekuńczą mamą, która straszyła go skręceniem karku, spróbował skoków narciarskich. – Chciałem skakać, ale się bałem. To była walka z samym sobą, więc... No, nie chciało mi się tego robić, prawda? – zawiesza głos, a jego oczy robią się bursztynowe.

– Roznosi go energia, jest jak wodospad, który płynie pod górę – mówi Wojtek Topa.

Sebastiana ponosi także podczas koncertów. Kto raz zobaczy go na scenie, nie zapomni tego haju. – To trans. Bo kiedy nie człowiek gra muzykę, a muzyka gra człowieka, wpada się w amok – buja się na krześle. – Trzeba odlecieć... Całkiem oddać się muzyce.

Trans to coś, z czym jest oswojony. – W dzieciństwie grałem koncerty tu i tam – opowiada. – Zdarzało się też nam grać ze starszym bratem Janem na uroczystościach rodzinnych. Każde skrzypce brzmią inaczej, ale nikomu tak wyjątkowo, jak mojemu bratu. To smutny, tęskny dźwięk – rozmarza się Sebastian. Anna, siostra Jana i Sobka, pamięta te domowe koncerty: – Chłopaki po prostu znikały w tej muzyce. Cyk, jakby ich nie było.

– Czy muzyka i architektura nie są od siebie za bardzo oddalone? – pytam, żeby otrząsnąć się z magicznego nastroju. – To prawie to samo. Jedno i drugie polega na zabudowywaniu przestrzeni wokół człowieka. Dźwiękami albo materiałami budowlanymi. Odpowiada za to ten sam obszar wyobraźni. Na architekturze mieliśmy nawet takie zajęcia, na których trzeba było narysować muzykę, którą nam puszczali. Wychodziły z tego niestworzone rzeczy. Granie jest jak rysowanie, musi być wyważone, mieć doskonałe proporcje, tu forte, tu piano, nic przerysowanego, to musi płynąć, przechodzić jedno w drugie, nuty, powierzchnie budowli… – zapala się.

Transowy muzyk, niedługo zapewne będzie znany także jako transowy architekt. Ostatnio otworzył pracownię architektoniczną Zakopower Projekt. Nazwa mówi sama za siebie.

– Mam dość ciekawy pomysł połączenia tradycyjnego góralskiego budownictwa ze współczesnymi technologiami – zdradza. Będzie jak muzyka Zakopowera – tradycyjna, ale z silnymi nowoczesnymi wpływami. Cena do dogadania. Nie będzie cennika, tylko „rozmowa kwalifikacyjna”.

– Jeśli mi się klient spodoba, obniżę cenę. Może nawet nie będzie jej wcale – śmieje się.

Jak narysowałby góralską muzykę? Nie zastanawia się ani sekundy: – To wielki jeleń, który gna przez gęsty las, zaczepiając porożem o gałęzie.

Agnieszka Kropielnicka



Męski rodzaj Mandaryny?

Krzysztof Trebunia-Tutka, zespół Trebunie-Tutki

Pamiętam, jak przyszedł pierwszy raz na próbę zespołu Budorze, taki trochę nieśmiały. Potem obserwowałem, jak chłopak przeistacza się w prawdziwego prymistę góralskiego. Jego granie było takie niepokorne, diabelskie trochę, z wielką ekspresją. Jest naturalnym frontmanem. Jako człowiek nie jest bardzo otwarty wobec obcych. Dopiero w grupie przyjaciół czuje się dobrze. Spotykamy się czasami na różnych imprezach. Na Podhalu okazją do spotkań są zazwyczaj pogrzeby zasłużonych górali. Wtedy przybywają różni muzykanci, którzy w jakiś sposób znali i cenili zmarłego. Gramy mu w ostatniej drodze.

Bartek Kudasik, członek zespołu Zakopower

Pamiętam go jeszcze z czasów, gdy tłumaczyłem mu, jak ma dojechać autobusem z Zakopanego do Nowego Targu. Nasza znajomość od samego początku była związana z muzyką. Czasami zamiast w szkole przesiedzieliśmy kilka godzin w nieistniejącej już karczmie Redykołka, gdzie razem graliśmy. Wszystko zaczęło się na poważnie, gdy występ zaproponowała nam radiowa Trójka. Potem przyszedł czas na nagranie pierwszej płyty i koncerty przed publicznością. Na szczęście Sebastian znakomicie się w tym czuje. Gra pierwsze skrzypce, a poza tym jest z nas najprzystojniejszy. W zespole mówimy na niego Mandaryn, czyli… męska odmiana Mandaryny.

Piotr „Lupi” Lubertowicz, nowotarski jazzman

Gdy go pierwszy raz spotkałem, zrobił na mnie wrażenie gościa, który wie, czego chce, z którego emanują emocje. Ostatnio rynek muzyczny zapchał się chałturą góralską, takim byle jak granym disco polo. U niego tego nie ma. Zarówno on, jak i jego chłopaki znają się na muzyce. W końcu grają ze sobą już kilkanaście lat. Facet jest po prostu mądry.

Piotr Majerczyk, z zespołu Siwy Dym

Jest dobry jako muzyk, po prostu dobry. Wydaje mi się tylko, że trochę zamknięty w sobie. Zawsze traktował nas jak konkurencję, ale widać, że ma swój styl i charyzmę.

Notował Łukasz Bobek


Ostatnio zmieniony przez Rainwoman dnia Pią 11:04, 26 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina



Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża/ Warszawa

PostWysłany: Pią 12:26, 26 Cze 2009    Temat postu:

dzięki Renia:-) bardzo fajny artykuł.
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justyna



Dołączył: 25 Maj 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WARSZAWA

PostWysłany: Pią 16:20, 26 Cze 2009    Temat postu:

przyłączam się do podziękowańWink

Ps.ja też mam "słabość" do farby olejnej:) ja zamoczyłam w piuszce tylko łapki,a towarzyszył mi dzielnie syn sąsiadówSmile i szorowanie byłoSmile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maadziuuniaa



Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Turek

PostWysłany: Pią 16:58, 26 Cze 2009    Temat postu:

Fajnie się czyta ten artykuł Smile z Sobka musiał być niezły urwis skoro od nauczycieli mu się obrywało Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa/Ostrowiec Św.

PostWysłany: Pią 19:49, 26 Cze 2009    Temat postu:

No i wreszcie wywiad na którego długo człowiek czekał...Szkoda ze to miało miejsce tak dawno (tzn. ten artykuł) ale przynajmniej jest taki jaki powinien być. Rzeczowe pytania, sensowne odpowiedzi, wypowiedzi przyjaciół i rodziny a nie to co teraz ma miejsce jakies durne pytania w stylu... "nie chędorzysz??, a jak tam z Kaśką?, czy też weź siekierę i rąb drzewo tudzież gitarę....no scyzoryk się w kieszeni otwiera wówczas. PS. wielkie dzięki Renata za to "grzebanie w necie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum fanów zespołu Zakopower Strona Główna -> Zakopower w mediach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin